PitaPata Dog tickers

28 grudnia 2009

Pada ... trochę spóźniony śnieg


Jakby nie mógł zacząć padać kilka dni wcześniej. Tak, by te minione święta nabrały jeszcze większej mocy. Ale widać, tak czasem musi być.


Moje święta pomimo, że deszczowe i pochmurne upłynęły bardzo szybko, bo w końcu w gronie rodzinnym. W takich chwilach człowiek uświadamia sobie, jak dobrze jest mieć rodzinę. Także taką, z którą na co dzień ma się mniejsze lub większe problemy. Bo kiedy się siedzi przy wspólnym, odświętnie ubranym stole i wspomina różne sytuacje z przeszłości, to ucieka wszystko co złe i pozostają same radości...


Co prawda, już wczoraj jedni porozjeżdżali się do swoich domów, a pozostali wrócili do swoich własnych, codziennych spraw, ale aura świat bożonarodzeniowych nadal panoszy się wokoło. I całe szczęście:) W domu wciąż pachnie makowcami mamy i pięknie świecą się kolorowe lampki na choince.

A śnieg, dobrze, że pada. Dobre i to. Dzieci mają jeszcze parę dni wolego od szkoły, więc będą mogły się nieco nacieszyć sankami, nartami, no i samym białym puchem. Trochę im zazdroszczę tej spontanicznej radości i nieprzewidywalnej zabawy.


Po powrocie z pracy czeka mnie jeszcze spacer z Kandusiem. Pewnie niezbyt długi, bo mój goldenek ma "zimowy" problem z łapami. Wczoraj za to wyszalał się w towarzystwie braciszka, bo pogoda dopisała. Nie mogłam sobie, ani psiakom odebrać radości ze spaceru. No i kiedy rodzinka kolejny dzień siedziała za stołem pełnym pyszności, ja poszłam na dwugodzinny spacer. Kando i Karmel widząc smycze w mojej ręce, aż piszczały z radości. A w lesie było istne szaleństwo. Bawiły się w ganianego między drzewami, turlały się, wariowały i co nie tylko... A ja miałam frajdę z oglądania ich wybryków i dziwiłam się jak sprawnie one omijają kolejne drzewa na swojej drodze, biegnąc z tak dużą prędkością. Fajnie było... Pewnie w lutym będziemy mieli powtórkę z rozrywki...


Ania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz