PitaPata Dog tickers

24 maja 2009

Wyprawa rowerowa

Rano dostałam smsa od mojej sympatycznej sąsiadki z propozycją popedałowania. No i pojechałyśmy na łono natury. Miała to być na początku krótka wycieczka (ze względu na moją bolącą w kostce nogę), ale... w między czasie moja towarzyszka zaproponowała przejażdżkę Traktem Napoleońskim, którym nigdy dotąd nie jeździłyśmy.

I tak w dziczy, mijając śpiewające nieustannie ptaki i wysokie do nieba sosny i świerki, po żwirowej drodze dojechałyśmy wreszcie do Królowego Mostu. Naprawdę, to jest fajne miejsce na wypoczynek, zupełnie z dala od zgiełku miast. Tam zrobiłyśmy sobie chwilę na małe przyjemności- hmmm :) A potem przyszedł czas by wyruszyć w drogę do domu. Ale przecież nie mogło być prosto i łatwo. Po krótkiej naradzie postanowiłyśmy poznać nieznane nam dotąd okolice, w których mieszkamy. Wracałyśmy oczywiście okrężną drogą przez Kołodno i Cieliczankę, aż dojechałyśmy wreszcie do samego Supraśla.

Na rowerach spędziłyśmy dziś zaledwie trzy godziny, a ja naciskając na pedały, miałam wrażenie, że ten wyjazd zajmuje nam cały dzień. Było naprawdę fajnie! Moja sąsiadeczko, jak kiedyś będziesz czytała tego posta, to wiedz, że mimo bolącej nieco pupy, bardzo cieszę się że wybrałyśmy się na ten szlak. To trzeba będzie niebawem powtórzyć, ale już z aparatem w garści, żeby mieć namacalny dowód naszych wojaży.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz