Niektórzy mieli to szczęście, jeszcze dziś biesiadować z rodziną. Ja niestety "musiałam" wrócić już do rzeczywistości. Jestem zdecydowanie tym typem człowieka, dla którego praca tylko pomaga żyć, a nie żeby żyć dla pracy. Lubię spędzać czas z moją rodziną, ze wszystkimi jej dobrodziejstwami i wadami. To wszystko ma jakąś wartość, którą z perspektywy czasu lepiej dostrzec i docenić...
Tegoroczne święta były zupełnie inne niż te, do których przez lata mnie przyzwyczajano. Było cicho, spokojnie i leniwie. Podczas takich świątecznych wieczorów zauroczona widokiem światełek porobiłam trochę zdjęć. Nie mam niestety takiego daru, by za pomocą soczewki w aparacie pokazać to, co widzi moje oko. Jednak pokażę skrawki tej "magii", którą udało mi się uchwycić.
Już się stało swoistą tradycją, że co roku na Boże Narodzenie zostaję obdarowana figurką aniołka. I tak też było i tym razem. Bardzo się z takich prezentów cieszę, bo wiem, że nie są one przypadkowymi zakupami. Wszyscy, od których otrzymuję te figurki, kupują je z myślą o mnie i wkładają tam kawałek siebie. Przyznaję, że to bardzo miłe.
To ja chyba dziś na tyle...
Aa, i jeszcze na koniec zdjęcie śpiącego Kanda z misiem.:) Wiem, że się tak chwalić nie wypada, ale powiem Wam, słodziuchny z niego pies:
Ania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz