Jeszcze jednego misia nie skończyłam, a już zabrałam się za następnego. No, ale tego jak zaczęłam, to i skończyłam. Jest puchaty, niebieściutki i ma jakieś 10 cm wzrostu. I jest zabawką innej zabawki...
Bo oprócz misia, uszyłam jeszcze szmacianą lalkę typu "tilda". Lalka ma być prezentem dla pewnej małej dziewczynki. Niestety nie wyszła mi tak dobrze, jak tildowe lalki innych blogowiczek, no ale w sumie nie jest najgorzej.
Lalce uszyłam jeszcze kilka ubranek na zmianę, żeby Mała miała więcej frajdy z zabawki. Są spodnie, spódniczka, bluzeczki i torba, w którą te ciuszki można zapakować.
Pamiętam jak sama uwielbiałam przebierać swoje lalki w uszyte przez babcię ubranka. Tylko, że moja babcia była profesjonalną krawcową i wszystko, co wychodziło z pod jej igły, też było dopracowane na maksa. Dla mnie do babci jeszcze daleko...
Ale niezależnie od tego, jak karykaturalnie wygląda lalka, wierzę, że dziewczynce się spodoba, bo jest mięciutka i taka inna niż wszystkie masowo dostępne zabawki...
PS. Dziękuję serdecznie za miłe słowa dotyczące mojego bloga i prac, które w nim przedstawiam:)
Ania
Fajne cudeńka zapraszam też do mnie klubtilda.blogspot.com Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń