Na prawdę, nie mogłam sobie odmówić robienia zdjęć tegorocznym "symbolom" wiosny i nadchodzących ciepłych dni. Ale żeby nie zanudzić zaglądających w mój dzienniczek rzeczami jakże oczywistymi, pokażę tylko kilka wybranych zdjęć.
Tak jak pisałam w poprzednich postach, las o tej porze roku też przeżywa swoją wiosnę. Po przylaszczkach i zawilcach zostały tylko wspomnienia, na ich miejsce wkroczyły delikatne kwiatuszki leśnej koniczyny. To one teraz tworzą niekończący się kobierzec przed dostojnymi sosnami i świerkami.
Nawet na jagodach pojawiły się zawiązki przyszłych owoców, to chyba dobrze wróży na lipcowe pierożki z jagodami?
No i te wyczekiwane ptasie śpiewy... Spacerując wydeptanymi trybami, trudno byłoby nie usłyszeć tego wielogatunkowego nawołwywania ptasich kawalerów, zwłaszcza pana kukułki, który aktywnie i donośnie informuje wszystkich o swoim szczęśliwym powrocie.
A ja, łapiąc maleńką chwilę tego majowego "niby" wypoczynku, postanowiłam coś wydziergać. To serweteczka do niewielkiej tacki. Tackę kupiłam na "starociach" już jakiś czas temu i odkąd wzięłam ją w ręce, wiedziałam, że posiadanie jej będzie miało sens jedynie z taką serwetką. Tak jak powiedziałam jest ona mała i obszycie brzegów nie zajęło mi wiele czasu. Trochę gorzej wygląda sprawa z haftem, bo to jednak dość czasochłonne. Ale, co się odwlecze, to nie uciecze... A to dowód na to, co udało mi się zrobić...
Ania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz