Z powodu wakacji wszystkie moje robótki, jakoś tak odsunięte zostały na dalszy plan, a czasem nawet zupełnie zepchnięte, gdzieś daleko i głęboko. Teraz jednak liczę na to, że uda mi się powrócić do moich przyjemności. I, że będę mogła pokazać Wam co nowego "zmajstrowałam".
Niecały miesiąc temu byłam gościem na weselu mojej kuzynki. Na tę okoliczność poprodukowałam się nieco. Młodej Parze zrobiłam kartkę na prezent od siebie i drugą od mojej mamy. Miałam na nie mało czasu, więc wyszły jak wyszły, ale najgorzej chyba nie jest...
To kartka, którą Młodym ofiarowała mama. Przyznaję, że mimo swojej prostoty, a może właśnie dzięki niej, efekt końcowy robił wrażenie.
A to już kartelucha z kopertą, która była moim prezentem. Tu musiałam przypomnieć sobie z lekcji plastyki i techniki jak pisze się piórem z obsadką napełnionym kapiącym tuszem.
W tym miejscu jeszcze raz, serdecznie życzę Im jak najlepszych i bezkonfliktowych kontaktów na dalsze lata...
Dobra, pierwszy post po długiej przerwie za mną. ... znaczy, pierwsze koty za płoty- teraz będzie tylko lepiej. Postaram się jak najczęściej pisać, choć przyznam, że łatwo nie będzie. Na razie nic nie obiecuję..., do następnego razu...
Ania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz