Jakoś tak się ostatnio złożyło, że brak mi weny, a także chęci, by sukcesywnie i w miarę na bieżąco uzupełniać posty na blogu. Niby nic się nie dzieje, a wciąż czas muszę dzielić na to, co trzeba zrobić na wczoraj i co chce się zrobić dla własnej radości i satysfakcji. Jak zwykle przy tym tego czasu jest zbyt mało...
Coś jednak próbuję robić. Małymi kroczkami działam, a to przy serwetce, a to przy innych drobiazgach. Parę dni temu zajęłam się malowaniem i decoupagowaniem starego prawidła. Prawie rok wcześniej kupiłam je w moim ulubionym "przemysłowym szmateksie" - jak to powiedziała moja znajoma. Prawidło kosztowało marne grosze, a mi, na jego widok w głowie pojawiły się pomysły jego zastosowania oraz nowy image. Dlatego nie mogłam przejść ot tak, obok i go nie kupić... A że musiało dojrzeć w szufladzie, tak jak wiele innych przedmiotów, to już inna historia. Tak czy inaczej, wreszcie przysiadłam na chwilkę i oto co mi z tego wyszło:
I jeszcze jedna rzecz...Coś jednak próbuję robić. Małymi kroczkami działam, a to przy serwetce, a to przy innych drobiazgach. Parę dni temu zajęłam się malowaniem i decoupagowaniem starego prawidła. Prawie rok wcześniej kupiłam je w moim ulubionym "przemysłowym szmateksie" - jak to powiedziała moja znajoma. Prawidło kosztowało marne grosze, a mi, na jego widok w głowie pojawiły się pomysły jego zastosowania oraz nowy image. Dlatego nie mogłam przejść ot tak, obok i go nie kupić... A że musiało dojrzeć w szufladzie, tak jak wiele innych przedmiotów, to już inna historia. Tak czy inaczej, wreszcie przysiadłam na chwilkę i oto co mi z tego wyszło:
Z okazji wczorajszego święta, mojej mamie za jej nieustanną troskę, opiekę, ciepły uśmiech i zawsze słuszną radę serdecznie dziękuję, jednocześnie życząc przeżywania kolejnych lat w zdrowiu, spokoju i radości z tego, co się w życiu osiągnęło.
Wszystkiego dobrego, Mamusiu...
Ania