PitaPata Dog tickers

17 października 2010

Znowu coś do jedzenia

W ostatnim czasie na moim blogu dzieje się niewiele, wciąż jest za mało czasu na robienie czegokolwiek. Naprawdę, nie wiem jak to jest, ale obszar doby staje się dla mnie zbyt wąski. Nie mieszczę się w nim po prostu...

Dobra, dość tego marudzenia. Chciałam się z Wami podzielić (choćby wirtualnie) pierekaczewnikiem, którego dziś robiłam. Jest to potrawa z kuchni tatarskiej. Pierekaczewnik w swojej nazwie wyraża charakter produktu, ponieważ w wolnym tłumaczeniu z języka białoruskiego oznacza wielowarstwowe ciasto, zaś z rosyjskiego czasownik pierekatywat to rozwałkowywać. Zarówno jedna jak i druga wersja tlumaczenia wpasowuje się w te ciasto doskonale.

Mówi się o pierekaczewniku, że łatwiej go zjeść, niż zrobić i coś w tym na pewno jest, bo pokrojony znika z talerza momentalnie. Trzeba też przyznać, że przepisów na ten przysmak można znaleźć całkiem sporo. Wystarczy więc odrobina chęci, by samemu go stworzyć.


A to przepis, z którego korzystam:

Ciasto:

1 kg mąki tortowej

4 całe jaja

1 łyżeczka soli

1,5 kostki masła


słodki farsz:

ok. 1 kg jabłek

0,5 kg tłustego sera białego

garść namoczonych rodzynków i/lub żurawiny

2 łyżki cukru

2 łyżeczki cukru waniliowego

sok z 1/2 cytryny

Przygotowanie:

Wszystkie składniki na ciasto oraz tyle gorącej wody, ile przyjmie mąka, należy ze sobą połączyć i dokładnie ręcznie wyrobić, aż do momentu uzyskania jednolitej, elastycznej masy. Tak wyrobione ciasto należy podzielić na 6 równych części i każdy z nich rozwałkować na bardzo cienkie płaty. Ciasto należy jeszcze ręcznie rozciągnąć, żeby uzyskać efekt przejrzystości – nie doprowadzając jednak do powstania dziur i pęknięć.

Płaty po rozwałkowaniu odkładamy sukcesywnie na bok, aby uniknąć ich sklejania. Należy je również przykryć ściereczką, by nie wysychały. Następnie płaty należy układać warstwami jeden na drugim, smarując każdy roztopionym masłem. Ma to wpływ na specyficzny charakter produktu, gdyż brak uszkodzeń ciasta pozwala osiągnąć właściwą strukturę produktu.

Teraz czas na farsz- ser rozdrabniamy widelcem i mieszany z cukrem, a także cukrem waniliowym. Dodajemy pokrojone na drobniutkie kawałki jabłka oraz rodzynki i żurawinę.Wszystko dokładnie mieszamy.

Na ostatnim, górnym płacie wcześniej ułożonych warstw ciasta, należy równomiernie rozłożyć farsz i wszystko zwinąć w rulon, który następnie składa się na podobieństwo muszli ślimaka tak, aby zmieścić je w okrągłym, wysmarowanym masłem naczyniu. Wierzch pierekaczewnika również należy posmarować masłem. Piec przez ok. 1 godziny i 20 min w temperaturze 180 stopni. Aby ciasto się nie przypaliło dobrze jest je przykryć folią aluminiową.

Przyjemnego pieczenia, a tych, którym nie chce się piec, a chcą spróbować tatarskich pyszności odsyłam do Kruszynian, do Tatarskiej Jurty.


Ania

10 października 2010

10 x 10 - 10 = 90 + 10 = 100

10.10.1910. Ta data zawsze robiła na mnie duże wrażenie, ze względu na powtarzalność dziesiątek, ale też, a może przede wszystkim temu, że to data urodzin mojego dziadka. Mojego cudnego dziadka... Tak, gdyby żył, dziś miałby setkę- 10.10.2010

Sto lat... cały wiek... kolejne pokolenia... Aż trudno uwierzyć, że człowiek może przeżyć tyle lat, tyle trudnych i radosnych chwil...

Mój dziadek, jak każdy człowiek miał wiele wad. Do jednych się przyznawał, do innych, pewnie nie. Ale to nie jego wady czyniły go wielkim, tylko wszystko to, co było w nim dobre. Jego pracowitość, zapał i wewnętrzne ciepło. Był przy tym niezwykle twardym facetem znoszącym silny ból i fizyczne zmęczenie. Nigdy się nie poddawał. Chodził z wyprostowanymi dumnie plecami, nie zadzierając przy tym nosa, nie wywyższając się nad innymi. Miał styl i klasę...

Kiedy się urodziłam, dziadek był już na zasłużonej emeryturze i miał za sobą ponad 70 przeżytych lat. Mimo dotykających Go chorób, był eleganckim i zadbanym starszym panem, mającym dla mnie mnóstwo czasu, serca i cierpliwości. Zawsze był blisko, zwłaszcza, w ciężkich momentach mego dzieciństwa. Tego, co mi swoim przykładem ofiarował, nie da się opisać w kilku słowach. Ale między innymi dzięki jego obecności, jestem tym, kim jestem i bardzo się z tego cieszę...

Za Twoje życie, dobry przykład i miłość, którą mnie otaczałeś- dziękuje Ci Dziadku! Zawsze będziesz obecny w moim życiu, myślach i sercu...

Ania